przez Karol Maria Turzyca
Gabrielle Chanel i jej konie
Chanel. Kolekcja ready to wear na jesień i zimę 2020/21. - Wolność! - zadeklarowała Virginie Viard podczas przymiarki w siedzibie Chanel przy rue Cambon w przeddzień jej show. Projektantka mówiła o wietrze we włosach jeźdźca galopującego na grzbiecie konia. Skąd u diabła ten koń i jeździec – można by zapytać. Co więcej – w kolekcji pojawiły się wyraźnie jeździeckie odniesienia – od transformacji jeździeckich butów po „końskie” tematy haftów.
Otóż Gabrielle „Coco” Chanel w pewnym okresie życia trzymała konie wyścigowe. Jej miłość do gonitw była konsekwencją romansu projektantki z Arthurem Edwardem „Boyem” Capelem, brytyjskim graczem w polo. Badacze dorobku Chanel niedawno odkryli zestaw jedwabi przeznaczonych dla dżokeja, który jeździł koniem Chanel o imieniu Romantica. To dość wczesna historia - romans między tym dwojgiem trwał najprawdopodobniej od 1909 do 1919 roku - roku śmierci Chapela.
W każdym razie idea swobodnego galopu została przez Viard zasymilowana i przetłumaczona na język domu Chanel – przemieniona w garderobę przyjazną kobietom, uwzględniającą kody domu (to ważne w dzisiejszych czasach). Jednocześnie pragmatyczny instynkt projektantki umożliwił jej stworzenie rzeczy wygodnych. Sensowny glamour – nazywa to podejście Hamish Bowles w Vogue.
Ale Virginie Viard zainspirowała się nie tylko końmi Coco Chanel, ale także sięgnęła do swojego wielkiego nauczyciela – Karla Lagerfelda. Jest takie - dość znane - zdjęcie Mistrza z jedną z jego muz – Anną Piaggi, na którym oboje są ubrani w stylu edwardiańskim. Piaggi schowana jest za woalką kapelusza, a Lagerfeld ma na sobie marynarkę i kamizelkę w paski, miękki czarny jedwabny krawat (apaszkę?), bryczesy i parę butów jeździeckich.
Viard zinterpretowała owe buty Lagerfelda i ubrała w nie swoje looki - tym razem było ich nieco ponad 70, więc kolekcja jest dość kompaktowa - od tych w gęsto dzianych kardiganach połączonych z białym bawełnianym gorsem i mikroszortami – do lejących się czarnych aksamitnych sukien wieczorowych. Było też mnóstwo jeździeckich apaszek ale tylko jeden jeździecki toczek – zauważa Bowles.
Kolekcja jest w większości czarno-biała (efekt „koloru” jest uzyskiwany podobnie jak przy tradycyjnym druku – proporcjami czerni i bieli), ale ta rygorystyczna paleta została złamana przez róż i jasną zieleń – kolory „dżokejskie” Chanel a także – biżuterię o kaboszonowym szlifie: ozdobnych pasków i naszyjników w stylu uwielbianym przez Chanel, a także odwzorowanie tejże w intarsjach – przypominających te na haftowanej kurteczce Christiana Lacroix z 1988 roku.
Bryczesy Viard przeprojektowała tak, by miały na zewnętrznych bokach rozcięcia zamykane zatrzaskami. Ich rozpięcie na wybiegu demonstrowało i buty modelek, i wyroby pończoszników Chanel opatrzone logiem podwójnego C.
Zatrzaski były świetnym uzupełnieniem charakterystycznych dla domu guzików – umieszczonych na obcisłych marynarkach z miękkimi ramionami i sukienkach - płaszczach. Zamki błyskawiczne zostały wmontowane w spódnice o długości poniżej kolan i obszerne płaszcze (wykonane jako patchwork różnych tweedów o tym samym „odcieniu”), aby można je było rozpiąć i odsłonić miniszorty lub dekolt.
Szczegóły – zębate krawędzie kremowego tweedowego kostiumu ze spódnicą, falbanki tworzące kołnierz płaszcza przeciwdeszczowego z tafty, biała koronkowa bluzka i zasymulowanie piórami tak modnych w tym sezonie rękawów typu barania noga – dodają kolekcji edwardiańskiej urody.
W pokazie część modelek szła – w parach i trójkach, niby spacerując i plotkując jak przyjaciółki. Cóż jednak odzwierciedlała scenografia w Grand Palais, te białe skarpy wyglądające jakby je wycięto z poziomicowej mapy a tworzące siedzenia dla gości? Barry Samaha w Harper’s Bazaar pisze, że tym razem wybieg symulował bieg Sekwany – rzeki która wywarła ogromne piętno na historii Francji i Paryża. I tu mamy jeszcze jedną interpretację zamysłu Virginie Viard. Sekwana wraz z Loarą była wszak schronieniem francuskich korsarzy. A czyż nie z nimi, bohaterami filmów „płaszcza i szpady” (zgodnie z prawdą powinniśmy mówić – płaszcza i rapiera) kojarzą się jeździeckie buty i niektóre kroje ubrań? - zauważa Barry Samaha.
Na podstawie: vogue.com, harpersbazaar.com
Tematy: Kolekcje butów, Kolekcje ubrań, Paryski Tydzień Mody, Pokazy mody, Projektanci, Wideo
Materiały powiązane
Nie ma dostępnych aktualności.
Podobne w serwisie

Chanel w Château des Dames

Pyer Moss. Projekt American, Also

Buty pustynne to veldskoene

Niespodziewane pożegnanie

Marine Serre. Katastroficzna wizja na rok 2020

Balenciaga: czy zapowiedź apokalipsy?
Jeszcze w dziale

Chanel w Château des Dames

Buty pustynne to veldskoene

Lata 50. Nowa Fala i Hubert de Givenchy

Gabrielle Chanel i jej konie

Olivier Rousteing: Afryka po francusku

Między buduarem w boardroomem

Ami. Pokaz w teatrze Le Trianon

Haute couture rodem z klasztoru

List miłosny do Huberta de Givenchy

Kolekcja retro ale futurystyczna

Olivier Rousteing: odkrywanie tożsamości
